Zaproszenie do podjęcia trudu duchowego prowadzenia naszej wspólnoty w czasie styczniowego odnowienia miesięcznego przyjął ks. Robert Woźniak, na co dzień związany z Uniwersytetem Papieskim Jana Pawła II, na którym prowadzi wykłady z zakresu teologii dogmatycznej.
Swoje medytacje ks. Robert oparł na refleksjach Soboru Watykańskiego II na temat Kościoła, parając się tekstem Konstytucji dogmatycznej na jego temat. Już u początku swoich rozważań ks. Robert zauważył, iż światłem ludów, do którego odwołuje się tytuł tej Konstytucji („Lumen gentium”), wbrew pozorom nie jest Kościół. Światłem, o którym mowa jest osoba Chrystusa. Kościół zaś, nie posiadając własnego światła – niczym księżyc – odbija jedynie blask, którego źródłem jest Bóg. Stąd – jak nauczał nas w swoich katechezach rekolekcjonista – tak nierozerwalna jedność winna łączyć Kościół z Tym, który stanowi początek wszelkiej światłości.
Ks. Robert trafnie zauważył, iż chrześcijaństwo nie rodziło się wyłącznie wśród beznamiętnego wyznawania dogmatów, lecz przede wszystkim w tęsknocie jednego z ostatnich zdań Apokalipsy św. Jana Apostoła – w pełnym nadziei ponownego spotkania z Chrystusem westchnieniu wierzących: „Marana tha”, znaczącym tyle, co: „Przyjdź, Panie Jezu!” (22,20). W tej tęsknocie za intymną relacją z Chrystusem, obejmującą zarówno ciało, jak i duchowość człowieka, mieści się – jak przypominał nam rekolekcjonista – prawda o Kościele, który jest dzieckiem nieustannie dojrzewającym, wciąż i wciąż niedojrzałym w pełni (św. Ireneusz).
Czas odnowienia, który przeżywaliśmy, stał się dla nas bezsprzecznie momentem, w którym wołanie Boga o ludzką tęsknotę, dotarło do naszych uszu i – jak wierzymy – rozdarło nasze serca, otwierając je na nawrócenie. Im bowiem bardziej życie ludzie przepojone jest tęsknotą za Panem, tym bardziej jest ono chrześcijańskie. A sam człowiek, im bardziej wypełnia go tęsknota za Bogiem, tym bardziej – zgodnie ze słowami, które zapisał norweski pisarz Jon Fosse – „jest modlitwą nieustanną, (…) modlitwą poprzez swą tęsknotę”.