Listopadowe odnowienie miesięczne poprowadził dla naszej wspólnoty o. prof. Jerzy Gogola OCD.
Wraz z ojcem karmelitą zastanawialiśmy się nad naszym zdrowiem wewnętrznym, nad tym, co mu służy, a co go rujnuje. Usłyszeliśmy, że autentyczne życie wewnętrzne kształtowane jest poprzez właściwe korzystanie z wolności. Ojciec Jerzy posłużył się tu obrazem znajdującego się w ogrodzie konia, który korzystając ze swej wolności, nie niszczy ogrodzenia. W przypadku człowieka, tym ogrodzeniem jest sumienie, chroniące go przed nadużywaniem wolności. Ignorowanie tego wewnętrznego głosu – jak wyjaśniał ojciec Jerzy – prowadzi nieuchronnie do grzechu, a następnie do jego bagatelizowania, co często kończy się powstawaniem skłonności do ciągłego powtarzania tego samego zła.
Ojciec karmelita jest przekonany, że osobista praca nad sobą pomaga w unikaniu grzechu, ale jest bezradna jeśli chodzi o skłonności do jego popełniania. W tym przypadku, pomóc może tylko Jezus Chrystus, Ten, który jest zdrowiem par excellence. Tylko On jest lekarstwem.
W kontekście omawianego tematu, ojciec Jerzy wyjaśniał, że zdrowie duchowe nie jest tożsame ze świętym spokojem, zewnętrznym ułożeniem, czy niedoświadczaniem żadnych konfliktów. W odniesieniu do tej tezy nakreślił zapożyczony ze „Współczesnej Ambony” obraz znajdującego się pośród lasu, spokojnego stawu. Sielankową atmosferę, w którą wpisuje się także śpiew ptaków, burzą dzieci, wrzucające suche gałęzie i kamienie w nienaruszoną dotąd taflę wody. Wtedy okazuje się, że ze spokojnego stawu wychodzą ropuchy, owady i inne robaki, a w powietrzu czuć śmierdzący zapach mułu… Ten obraz – jak wyjaśniał karmelita – przedstawia życie wewnętrzne w rozkładzie, które staje przed naszymi oczami w sytuacji nawet niewielkich trudności, z którymi przychodzi zmierzyć się człowiekowi.
Dlatego też, przywołując biografię św. Jana od Krzyża, o. Gogola stwierdził, że to nie „święty spokój”, lecz kryzysy, konflikty, trudności, jeśli się na nie popatrzy z perspektywy łaski Bożej, mogą stać się dla nas miejscem niespotykanego wcześniej rozwoju życia wewnętrznego. Wielcy chrześcijańscy mistycy, którym doświadczenie codziennego krzyża nie było obce, są tego najlepszym świadectwem.